środa, 23 stycznia 2013

Brzydka zima... ma kolory!?


Ale i tak to kolory które pozostały z wiosny, lata i jesieni.
Czarno-biały pejzaż, od czasu do czasu przebłysk słońca co tylko oznacza że
temperatura bardzo niska.
Cieszyć się? Tak jak w domu ciepło, ale gorzej jak trzeba  gdzieś wyjść.
Mróz szczypie w poliki, a słońce przenikliwie drażni spojówki.
Wczorajszy spacer skłonił mnie do poszukiwań kolorów zimy,
które o dziwo znalazłam.
Czarny kot na drodze, wylegujący się na ciepłej studzience kanalizacyjnej
wzrokiem "nie zbilżać się, to moja miejscówa" próbował nas odgonić
od ogródków działkowych, gdzie lubimy się przechadzać.
potem poszło gładko, zamek w bramie otworzy kazdy klucz, zepsuty.
Znalezienie kolorów było dość trudne, ale udało się.



potem poszło gładko, zamek w bramie otworzy kazdy klucz, zepsuty.
Znalezienie kolorów było dość trudne, ale udało się.
To tylko kilka wybranych fotek.

 





  
 
 Winobluszcz, nie wiem jaki, ale bardzo mi sie spodobała ściana pobliskiego domu.
 A to już nasza aleja... Nasza... Jeszcze do niedawna to było nasze zacisze, żeby dojść nad jezioro przebijaliśmy się przez krzaki i haszcze, teraz do spacerowania, dla cywilizowanych ludzi ;]



W tej altance dokończyliśmy sylwestrowego szampana, tuż po północy. 
Pogoda była nieco łaskawsza na zakończenie roku.

 Pani chyba było wyjątkowo cipło, dla niej niedzielny spacer przy -15 nie był straszny :D

Pokazało się też na chwilę błękitne niebo.
Już zapomniałam, ze pod tą grubą warstwą chmur,
którą ogladam co dziennie, jest błękit, swieci słońce!

Już niedaleko do domu, mozna ogrzać się goracą herbatką z pigwowcem,
albo naleweczką malinową własnej roboty.


 I zimna styczniowa niedziela, nabierała barw :)