Chyba tak powinno wyglądać moje wymarzone miejsce do życia.
Mały domek, koniecznie z duszą, przeszłością,
ogródkiem przy domu, szopką na narzędzia, drewutnią,
może kurnikiem?
W lesie, na polu - z dala od wszystkich...kłopotów...
Cisza, spokój i... komary :]
Wiele wspomnień, dziadek, babcia, zwierzaki, mama i tata razem, kuzyni...
Szczęśliwe dzieciństwo mojego M, w małym domku przy torach :)
Bardzo lubię tam przyjezdzać, bo widzę taki blask w Marcinowych oczach.
Szkoda ze mieszka tam już ktoś inny.
To Marcin zaszczepił we mnie wielką miłość do lasów, drzew.
Wcześniej lubiłam, teraz kocham, uwielbiam,
słyszę co mówią drzewa, rozmawiam z lasem,
chłonę jego wiosenne przebudzenia, letni zapach zieleni i nawet jesienną zgniliznę,
Zimą pozwalam mu odetchnąć, odpocząć :)
Jeden spacer na początku grudnia obrzeżami w okolicy tego domku.
Pole za domem też bym mogła mieć
ehhh, zatęskniłam.....