wtorek, 5 marca 2013

Poniekąd...

Wiosna idzie, bez wątpienia.

I choć zapowiadają jeszcze jakieś śniegi i minusy
to w myśl przysłowia "w marcu, jak w garncu" można się tego spodziewać.
Pomału budzę się jak te roślinki wkoło.
Nie ma żadnych pączków jeszcze, zielonych kępek trawy,
ale to dopiero 4 dzień ze słońcem w tym roku ;>
Wczoraj byłam na spacerze z Sis i jej Bąbelkiem,
ale trochę mi zeszło i wybrałyśmy się nad jezioro po południu.
Na słońce jeszcze zdążyłam.
Ledwo, ledwo :)
Żałuję że miałam tylko telefon pod ręką.
Ale to nie pierwszy i nie ostatni zachód słońca.
Choć kazdy jest inny.