poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Niedziela "za miedzą" - Lubawa

Zachciało nam się kurczaka z rożna, na łonie natury zjeść.
A że takiego rożna nie posiadamy, ani nawet piekarnika, brak było kupić.
Objeździliśmy miasto i... nie ma czegoś takiego w Iławie.
Jest jeden, ale w niedziele dzień święty święcą.

Trudno. W drodze na łono natury, pomyśleliśmy że skoczymy "za miedzę"
do sąsiedniego miasteczka, oddalonego o 15 km. od Iławy.
Lubawa, można by rzec że to miasteczko pod Iławą,
ale w tempie jakim się rozwija
(zresztą jak większość okolicznych miast poza naszym)
Iława niedługo będzie co najwyżej dzielnicą Lubawy.

Kurczak przywitał nas już na wejściu, ale pospacerowaliśmy trochę,
głównie po starych kamieniczkach, których nie szarpnęła wojna.
Iławę głównie spalili Rosjanie i to po wojnie, Lubawie się udało.
Tę bardziej nowoczesną częśc miasta sobie darowaliśmy.

za płotem, koło parkingu :)











Lubawskie Łazienki :)
(niesamowita ilość wron i ich gniazd na drzewach)









 I spodobała mi się ichnia fontanna, na środku rynku.


To bardzo ładne miasto, prężnie się rozwija, jest czysto, kolorowo i z klimatem.
Na koniec pojechaliśmy do lasu i zjedliśmy obiad na polance
Za tydzień planujemy pojechać na spacer do Nowego Miasta Lubawskiego, tam też nas dawno nie było.